W obecnej rzeczywistości występują u ludzi dwie postawy. Jedna skupia się na bełkocie, że trzeba kochać samego siebie, urzeczywistniać własny potencjał, wierzyć w siebie i realizować marzenia. Z kolei druga zanosi się – wywołującym u mnie mdłości – czczym gadulstwem, że trzeba zmieniać koniecznie ten świat, żyć swoją misją wobec ludzkości oraz dla tej ludzkości się poświęcać (itd., itp., etc.). Pierwsze z tych egocentrycznych pierdoleń warte jest drugiego.
Po pierwsze – człowiekowi prawdziwie kochającemu siebie samego, który urzeczywistnia własny potencjał, zbędne są wszelkie egocentryczne pierdolenia, więc nad takim bełkotem w ogóle się nie zastanawia. Po drugie – tego rodzaju człowiek zmienia świat, ale robi to nie poprzez takie czy inne egzaltowane pierdolenia, a przez swoją codzienną postawę wobec rzeczywistości. Przy tym nie zachłystuje się myślą, że w tym świecie cokolwiek zmienił. Taka myśl nie przyjdzie mu nawet do głowy.