„Razem przeciwko kulturze gwałtu!” – oto hasło nowej, ogólnoświatowej akcji, w której, jak rozumiem, chodzi o sprzeciwienie się stosowaniu przemocy seksualnej wobec kobiet. Cel zatem jest szczytny, wart poparcia. Idiotyzm formy tego protestu sięga jednak najodleglejszych krańców kosmosu. Akcja polega na tym, by mężczyźni zakładali sukienki i, w tym przebraniu, robili sobie zdjęcia opatrzone podpisem: „Jeśli kobieta, wkładając spódnicę, zaprasza do gwałtu, to ja też zapraszam”.
Pomijam fakt, że nie mam pojęcia, czy ci panowie, paradujący w kieckach, chcą być gwałceni przez mężczyzn, czy przez kobiety. Mniejsza o to nawet, że facet, przywdziewając kobiecy strój, wygląda idiotycznie, przez co równie komiczna i żałosna wydaje się cała akcja „Razem przeciwko kulturze gwałtu!”. Nie dlatego jednak nie wezmę udziału w tym projekcie (zostałem do niego zaproszony).
Mieliśmy niedawno ogólnoświatową akcję, która polegała na polewaniu się lodowatą wodą – w imię solidarności z osobami chorującymi na stwardnienie rozsiane. Potem była kolejna: zakładanie kolorowych skarpetek nie do pary – też służąca jakiejś szczytnej manifestacji. Kto o tym dzisiaj pamięta? Ot co, fajnie było. Ludziska pobawili się, pouśmiechali, zamanifestowali publicznie swoją poprawność polityczną oraz prawość myślenia. I tyle. Łańcuszek tych – rzekomych – gestów solidarności został przerwany, bo, zwyczajnie, opatrzył się, znużył publikę. Podobny los czeka akcję „Razem przeciwko kulturze gwałtu!”.
Bezsens takich projektów, jak „Ice bucket challenge” czy „Razem przeciwko kulturze gwałtu!”, polega na tym, że są one wyłącznie produktami popkultury. Odwołują się zatem do tego, co najbardziej schematyczne, pospolite i przyziemne, mając charakter niezbyt wyszukanej zabawy. Ludziska sądzą zatem, iż, poprzez takie czy inną dziecinadę, zmienią rzeczywistość. Łatwiej przecież wylać na siebie kubeł wody albo założyć kieckę niż poprzestawiać klocki we własnej głowie.
Ja w tym roku zaloze sukienke 😀
Są treści masowe przeznaczone dla mas i treści elitarne przeznaczone dla elit. To sie nigdy nie zmieni. Dopasowuje się jakość, treść przekazu, formę do tzw.publiki. Ale najważniejszy i tak jest jest CEL.