Kiedy przyglądam się sobie i szanuję, a nawet podziwiam siebie za własną wrażliwość, dobre uczynki oraz empatię, zawsze do łba cisną mi się słowa Jezusa: Jeśli kochacie tych, którzy was kochają, co to za łaska? Przecież i grzesznicy kochają tych, którzy ich miłują. Jeżeli dobrze czynicie tym, którzy wam dobrze czynią, co to za łaska? Przecież grzesznicy postępują tak samo. Jeżeli pożyczacie tylko tym, od których spodziewacie się zwrotu, co to za łaska? Przecież grzesznicy pożyczają grzesznikom, aby tyle samo odebrać (Łk 6, 31-35).
Jezus nie jest ani moim panem, ani bratem, ani pasterzem. Jest wyłącznie kimś, kto kurewsko psuje moje dobre samopoczucie. I chwała mu za to.
„Ja, egoista” – 10 lutego 2012 r.
Drobina szczawiu 
Może on cię wkurza, bo my wszyscy przebywamy w świecie duchowym, a nie tylko Bóg, Aniołowie czy Jezus jest Duchem, więc nie żyjemy w próżni. Działają na nas dwie siły dobra i zła całkiem normalne jest “wkurzanie”, ważne, żeby zdawać sobie sprawę, że zło jest bardziej krzykliwe od dobra. Reszta zrobi się sama poza naszą świadomością. Ten sam Łukasz napisał o Jezusie : On jest dobry dla niewdzięcznych i złych 😉
Czyli potrzebna jest nie tyle wiara, co zaufanie.
Dla takich kazan to zostalabym nawet parafianka!
„…aby tyle samo odebrac”, dzis juz nie aktualne, dzis obowiazuje, aby z procentem odebrac.
…lichwa… sakramencka !!!
Czemu psuje samopoczucie? Czyżby nie chciałby Pan być grzesznikiem?;-)
Słowa te są bardzo niewygodne w życiu codziennym, w związku z tym, mało kto jest zainteresowany aby je przypominać. Łatwiej jest zawiesić krzyż w sejmie , pierdyknąć 50 metrowy krzyż na Hrobaczej , walnąć stumetrowego Jezusa z gipsu itd, itp,niż przypominać słowa które demaskują całą hipokryzje powołujących się na bliżej nieokreślone wartości chrześcijańskie.