Nie ma nic dziwnego w fakcie, że panowie politycy rzucają sobie kurwami w trakcie swoich prywatnych rozmów. Polityk to przecież również człowiek. Jeżeli słowna ekspresja takich ludzi – podobnie jak moja i dużej części społeczeństwa – wyraża się także w używaniu wulgaryzmów, w nagraniach ujawnionych przez „Wprost” nie widzę nic osobliwego. To po pierwsze.
Po drugie – zakulisowe gierki i knowania mają w polityce podobnie długą tradycję jak sama polityka. Tak było, jest i będzie. Jakąż to więc sensację zawierają taśmy ujawnione przez „Wprost”?
Jarosława Kaczyńskiego albo Annę Fotygę od Radosława Sikorskiego i Marka Belki różni – być może – jedynie to, że nie posiadają mentalności, by w słownej ekspresji posługiwać się wulgaryzmami. Kaczyński, Fotyga czy inni, pomstujący obecnie, PiS-owcy też są jednak politykami. Zatem zakulisowe gierki, knowania i mataczenia nie są im obce. Dla nich również – w myśl Machiavellego – w działalności publicznej moralność nie ma żadnego znaczenia. Doskonale wiedzą, iż w polityce liczy się jedynie skuteczność. Każdy polityk kieruje się wiedzą zaczerpniętą z „Księcia”, bez względu na swoje poglądy.
Bodajże Ronald Reagan stwierdził, że prostytucja i polityka to dwa najstarsze zawody świata, tyle że ta pierwsza jest o wiele bardziej moralna. Trudno temu zaprzeczyć. W odróżnieniu od polityki, w relacji z prostytutką sytuacja jest w pełni klarowana.
Taśmy „Wprost” to tylko marny spektakl dla gawiedzi. Oczywistość dla gawiedzi jest sensacją. Właśnie na tym bazują koniunkturalni dziennikarze. A cwani politycy usiłują wykorzystać dla siebie zdumienie gawiedzi, powołując się na patriotyzm, moralność oraz inne prawości. Wszak gawiedź ma też to do siebie, że uwielbia wielkie słowa.
Cnotliwi uzywaja Lapsus linguae zamiast wulgaryzmow. Na to samo jednak wychodzi.
W samo sedno, świetny wpis. Spektakl dla nieświadomej gawiedzi i nic poza tym.