Nie chcę być Polakiem

Źródło: Onaonaona.com

Czy na portalu dla kobiet wolno krytykować kobiety? Kobieta też człowiek – zgódźmy się. I na tym koniec lekkiego tonu. Teraz poważnie. Wojciech Szczawiński tylko dotyka tematu, którego nie lubi – polityki. Ale już z pełnym rozmachem chwyta się najważniejszego w niej wątku – moralności polityka. To nie jest felieton przeciw kobietom. Jeśli doczytacie do przedostatniego zdania, zrozumiecie, dlaczego.

Zwykle w publikacjach nie zajmuję się polityką. Uważam, że nie jest warta poświęcania uwagi. Kłamstwa, wyrachowanie, chciwość, manipulacyjna walka o wpływy – w tej dziedzinie skupione jest wszystko to, co w ludziach najbardziej pospolite i podłe. Nie odnajduję w polityce żadnej inspiracji. Ostatnim dowodem na to, iż polityka jest całkowicie wyzuta z moralności, stała się dla mnie posłanka Prawa i Sprawiedliwości profesor Krystyna Pawłowicz, wykładowczyni Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego oraz publicystka „Naszego Dziennika” i Radia Maryja. Możliwe to? A jakże! Sztandary, z jakimi ktoś paraduje, o niczym przecież nie świadczą.

Nowa celebrytka PiS najpierw publicznie błysnęła myślą, że homoseksualne związki partnerskie są społecznie bezużyteczne, ponieważ reprodukcji gatunku ludzkiego nie służą. Fakt. Zauważyć jednak należy, że z tej perspektywy identyczną bezużyteczność reprezentuje Krystyna Pawłowicz. Jest przecież panną pozbawioną potomstwa. Nie zanosi się też na to, by miała reprodukować kolejne pokolenie Polaków. Zatem co? Chyba że, jako społeczną użyteczność posłanki, spróbujemy potraktować wygłaszane przez nią socjologiczne spostrzeżenia. Dorabianie prawości wywodom profesor Pawłowicz wydaje się jednak arcykarkołomne. Przynajmniej dla mnie – prostego, magisterskiego łba.

Mniejsza o poglądy profesor Pawłowicz na użyteczność związków homoseksualnych. Każdy ma prawo do własnych przekonań. Niebywałe kuriozum stanowi jednak sposób, w jaki posłanka Prawa i Sprawiedliwości – ugrupowania odwołującego się do wartości chrześcijańskich – odniosła się do Anny Grodzkiej (niegdyś Krzysztofa Bęgowskiego). Liczne portale informacyjne przytoczyły wypowiedzi profesor Pawłowicz z jej styczniowego spotkania z wyborcami w Mińsku Mazowieckim. W Internecie pojawiła się również filmowa relacja z tego politycznego mityngu. O transseksualnej posłance Ruchu Palikota profesor mówiła m.in.: „Jak się człowiek nażre hormonów, to nie staje się kobietą”. Albo: „Do tego Grodzkiej-Grodzkiego – ciągle on siedział koło mnie w audycji – mówię: «Proszę pani, proszę pana…». No jak ja widzę faceta obok siebie, jak ja mam mówić: proszę pani?”. W innym miejscu: „Ciągle się myliłam, no ale twarz boksera, jak ja miałam się nie mylić?”. Wyborcy w Mińsku, słysząc to, reagowali owacjami i szczerym rozbawieniem. Czy taka jest chrześcijańska metoda walki politycznej: zelżyć, zdeptać oponenta? W istocie – podważyć przecież nie jego polityczne zapatrywania, lecz wyszydzić najintymniejsze sfery bliźniego, zakwestionować niemal jego człowieczeństwo.

Trzeba reprezentować skrajny relatywizm moralny, wyrachowanie albo umysłowe prostactwo, by w walce politycznej posługiwać się tego rodzaju argumentami. Słowa Krystyny Pawłowicz o Annie Grodzkiej przewyższyły na skali chamstwa pełen samozadowolenia uśmiech Andrzeja Leppera, jaki malował się na twarzy byłego wicemarszałka Sejmu, gdy podczas konferencji prasowej pytał: „Jak można zgwałcić prostytutkę?”. Tyle że Lepper był prostym rolnikiem, natomiast w przypadku posłanki Pawłowicz mamy do czynienia z osobą posiadającą doktorat oraz habilitację z zakresu prawa. I – co najistotniejsze – strojącą się w szaty utkane z cnót katolicyzmu, a także odwołującą się do społecznej nauki Jana Pawła II. Owszem, wolność słowa istnieje, jest wielką wartością. Kończy się jednak bezwzględnie tam, gdzie zaczyna być naruszane dobro drugiego człowieka.

Najbardziej zatrważający jest fakt, że zarówno Krystyna Pawłowicz, jak i jej ideologiczni współwyznawcy przekonują z całą stanowczością, iż tylko sposób ich rozumowania dowodzi patriotyzmu, świadczy o byciu prawdziwym katolikiem oraz Polakiem. Jeśli tak, panie i panowie, uważacie, to wiedzcie, że ja prawdziwym Polakiem być nie chcę. Pojmowany przez was patriotyzm czy religijność budzą we mnie najgłębszy sprzeciw. O wiele większą kobiecość reprezentuje też w moich oczach uśmiechająca się do dziennikarzy i zawsze kulturalna transseksualna posłanka Anna Grodzka niż posługująca się pozbawionym empatii językiem nienawiści profesor Krystyna Pawłowicz.

Ktoś może zapytać, po co to wszystko piszę. Przecież, jaki w polityce jest „koń”, każdy widzi. Inna rzecz, że krytyczne odnoszenie do kobiety na portalu adresowanym do pań nie jest rzeczą do końca trafioną. Niby tak. Tyle że problem leży nie tylko w polityce czy moralności. Mam spore obawy, że wypowiedzi posłanki Pawłowicz bardzo umocnią stereotyp i dezynwolturę, z jaką spora część świata męskiego odnosi się do kobiecej umysłowości.

Wojciech Szczawiński

 

Informacje o szczaw

drobinaszczawiu@gmail.com
Ten wpis został opublikowany w kategorii Uncategorized. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Jedna odpowiedź na „Nie chcę być Polakiem

  1. madzialena pisze:

    Dla mojego prostego, magisterskiego łba jest rzeczą trudną do pojęcia, jak ktoś o tak ciasnych poglądach został a) profesorem, b) posłanką na Sejm. A co do reszty- trudno się nie zgodzić z tą krytyką. I tyle.

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie z Twittera

Komentujesz korzystając z konta Twitter. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s