Czasami pyta ktoś, czy pracuję nad nową książką. Nic takiego nie robię. Nie czuję jakiejkolwiek motywacji do produkcji kolejnej porcji makulatury. W rzeczy samej dziewięćdziesiąt dziewięć procent istniejących na świecie książek to makulatura, która jedynie powiela schematy myślenia i ględzi bezmyślnie o tym samym . Ale, jako osoba nie wyznająca żadnej religijnej ideologii, polecam czytanie Nowego Testamentu. W nim zawarto wszystko, co dla człowieka jest ważne.
Takie Jezusowe pouczenie (najistotniejsze słowa wyboldowałem), które całkowicie wytrąca umysł ze stereotypowego rozumienia Boga: sprawiedliwości, miłości i ogólnie przyjętych praw moralności:
„Słyszeliście, że powiedziano: «Będziesz miłował swego bliźniego, a nieprzyjaciela swego będziesz nienawidził». A Ja wam powiadam: Miłujcie waszych nieprzyjaciół i módlcie się za tych, którzy was prześladują; tak będziecie synami Ojca waszego, który jest w niebie; ponieważ On sprawia, że słońce Jego wschodzi nad złymi i nad dobrymi, i On zsyła deszcz na sprawiedliwych i niesprawiedliwych. Jeśli bowiem miłujecie tych, którzy was miłują, cóż za nagrodę mieć będziecie? I jeśli pozdrawiacie tylko swych braci, cóż szczególnego czynicie? Czyż i poganie tego nie czynią? Bądźcie więc wy doskonali, jak doskonały jest Ojciec wasz niebieski” (Mt 5, 43-48).