Po co komu filozofia?

Żródło: Onaonaona.com

No po co? Tym razem Wojciech Szczawiński pyta pięknie i pięknie odpowiada: „Po nic”. Czyli – można powiedzieć – po wszystko. Gdy się zatrzymujemy na chwilę albo na długo, gdy pytamy, dziwimy się, wątpimy albo nie zgadzamy – jesteśmy filozofkami. A więc prawie zawsze. Skoro po nic filozofia, dlaczego tyle z niej pożytku, frajdy, dobrego fermentu? Warto pomyśleć…

Kilka dni temu spotkałem się z K., doktorem habilitowanym, moim wykładowcą logiki z lat studenckich. Smakując rum z piwem, przegadaliśmy prawie cztery godziny o Bogu, eksperymencie stanfordzkim, istocie szczęścia i kilku innych podobnych zagadnieniach. „Spójrz – w pewnym momencie K. rozejrzał się po knajpianej sali zapełnionej do ostatniego stolika. – Ciekawe, ilu z tych ludzi interesują tematy, o których rozmawiamy?”. Wzruszyłem ramionami. Podejrzewałem, że niewielu. Potem zacytowałem Marka Aureliusza: „Życie człowieka sprowadza się do snu, płodzenia dzieci, wypróżniania się oraz płaszczenia przed innymi, przy jednoczesnym pysznieniu się swoją władzą”.  Ale do rzeczy…

Zauważyłem, że jakiś czas temu na Forum Onaonaona.com powstał wątek filozoficzny. Równie dobrze mogłoby go nie być, ponieważ całe Forum tego portalu to zbiór rozmaitych przemyśleń filozoficznych. Bez względu na to, co myślimy na temat filozofii,  każdy z nas jest filozofem. Filozofami są nawet ci, którzy twierdzą, że ta dziedzina nauki to jedynie bzdurne wymysły, które nijak mają się do codzienności.

Filozofia powstała ze zdziwienia człowieka nad światem i samym sobą. Greckie φιλοσοφία albo łacińskie philosophia tłumaczy się jako „umiłowanie mądrości”. Wszelkie rozważania na temat życia, istoty kobiecości i męskości, szczęścia, prawdy, moralności, małżeństwa, macierzyństwa, miłości, przyjaźni czy zła – wszystko to jest filozofowaniem, czyli szukaniem odpowiedzi na pytanie o to, czym właściwie jest istnienie (byt jest, niebytu nie ma – to fundament filozofii, którego autorem był żyjący w VI w. p.n.e. Parmenides). Czy nie tym zajmują się Uczestniczki Forum Onaonaona.com? Ich opinie bywają różne, ale tego rodzaju wielorakość poglądów jest zupełnie oczywista. Chociażby Kant zauważył, że z drzewa tak rosochatego, jakim jest człowiek, nie można wyciosać czegoś zupełnie prostego.

Po co komu filozofia? Po nic. Na filozofii nie zbijemy fortuny. Ale znajomość historii myśli filozoficznej pozwala lepiej rozumieć samego siebie oraz otaczającą rzeczywistość, a co najważniejsze – podważać poglądy cudze i własne. Przecież poszukiwanie prawdy polega na kwestionowaniu prawd już istniejących, również tych, które sami uważamy za niepodważalne. „Mnichom i uczonym nie wolno akceptować moich poglądów – podkreślał Budda, gdy tłum zachwycał się bystrością jego oświeconego umysłu. – Nie wolno im tego robić z szacunku do mnie. Muszą je analizować tak, jak złotnik sprawdza jakość kruszcu. Trąc, skrobiąc, pocierając i topiąc”.

Adorno twierdził, że to, co ludzie – uważający się za dorosłych – rutynowo określają jako „filozoficzne”, z reguły odczuwane jest przez nich jako czynnik zakłócający i niepożądany. Wyraził też opinię, iż, jako dzieci, wszyscy byliśmy filozofami, ale później gruntownie to z nas wytrzebiono. Coś w tym jest. Czy Jezus nie dlatego wzywa, byśmy na powrót stali się jako dzieci?

Kultura i cywilizacja poddają człowieka tresurze (termin „tresura” w odniesieniu do człowieka używany był przez Nietzschego) już od najmłodszych lat: zniewalają go, wpychają w schematy stereotypów, stawiają przed nim wymagania do takich, a nie innych zachowań; podpowiadają mu, jakie cechy w społeczeństwie są wartościowe (nagradzane), a jakie nie. Co więcej – wpajają też człowiekowi, w jaki sposób ma myśleć i zabijają w nim indywidualność. Stąd filozofowanie, czyli zastanawianie się i analizowanie istotnych spraw życia, uważane jest przez niektórych za zbędne.

„Swój rozum mam – deklaruje stanowczo większość ludzi. – Myślę samodzielnie!”. No cóż… Pan albo pani – oczarowani przekonaniem o własnej indywidualności i samodzielności rozumowania – nawet nie zdają sobie sprawy, że powtarzają wyuczonym sloganem jedynie to, co w dzieciństwie przekazali im rodzice, co przed dwoma tygodniami przeczytali w gazecie, co w ubiegłą niedzielę usłyszeli w kościele i co wczoraj, za pośrednictwem TV, wsadzili im do głów jacyś celebryci. Z samodzielnością myślenia i indywidualizmem nie ma to nic wspólnego.

Po co komu filozofia? Po nic. A może tylko po to, byśmy, poznając jej historię, przestali w końcu wymyślać irracjonalne wizerunki samych siebie i świata wokół nas, byśmy widzieli rzeczy takimi, jakimi są naprawdę, i potrafili zatrzymywać się w naszej w pogoni za widmowym szczęściem, rozumiejąc przy tym, że wyłącznie my sami jesteśmy odpowiedzialni za swój los? „Jesteśmy sobie nieznani, my poznający, my sobie samym: i nie bez powodu. Nigdy siebie nie szukaliśmy – jakże więc mielibyśmy siebie znaleźć?” – pytał Nietzsche w „Genealogii moralności”.

Mistrz Eckhart był dominikaninem (notabene jego tezy zostały potępione bullą papieża Jana XXII). W swoich „Pouczeniach duchowych” głosił: „Dlatego zacznij od siebie samego i siebie się wyrzeknij. Bo jeśli nie uciekniesz najpierw od siebie samego, wtedy bądź pewny, że dokądkolwiek pobiegniesz, gdziekolwiek się znajdziesz, zawsze natrafisz na przeszkody i niepokój. Ludzie szukają pokoju w rzeczach zewnętrznych: w miejscach i sposobach, u innych i w działaniu albo też na obczyźnie, w ubóstwie lub poniżeniu – cokolwiek by to było i choćby wywierało na tobie najsilniejsze nawet wrażenie, wszystko to pozostanie nicością i nie przyniesie ci pokoju”. Jednak mając świadomość, że proweniencja myśli tego niemieckiego mistyka może budzić niechęć u tych, którzy są zdystansowani wobec chrześcijaństwa, zacytuję agnostyka Campbella. W „Potędze mitu”, książkowej rozmowie z Moyersem, Campbell mówi podobnie do Eckharta: „Jesteśmy tak mocno zaangażowani w robienie różnych rzeczy, w realizowanie rozmaitych celów i wartości zewnętrznych, że zapominamy o tym, iż wszystko sprowadza się właściwie do wartości wewnętrznej – do zachwycania się związanego z samym faktem bycia żywym”.

Po co komu filozofia? Po nic. Może po to tylko, żeby uświadomić sobie, iż w pytaniach człowiek jest dzieckiem, w odpowiedziach – starcem.

Wojciech Szczawiński

Informacje o szczaw

drobinaszczawiu@gmail.com
Ten wpis został opublikowany w kategorii Uncategorized. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s