Kilka dni temu, podczas Ogólnopolskich Dni Integracji „Zwyciężać Mimo Wszystko” w Krakowie, miałem okazję rozmawiać z Adamem Nowakiem. Wokalista, pytany przeze mnie o to, jakie refleksje budzi w nim ta impreza, odparł: „Staram się nie mieć żadnej refleksji na ten temat. Gdybym ją posiadał, znaczyłoby: uważam, że coś ode mnie zależy i mogę zmienić świat albo ustanowić jakieś inne kryterium, w którym toczy się życie osób sprawnych i niepełnosprawnych. Nie chcę zmieniać świata, nie potrafię tego robić, bo nie mam ku temu żadnych kompetencji. Jedyne, co mogę zrobić, to zaświadczyć własną osobą, że w każdym człowieku istnieją siły życiowe, jakie pozwalają nam jak najintensywniej przeżywać codzienność. Bez względu na nasze «opakowanie»”.
Słowa te dedykuję wszelkiej maści buntownikom i rozmaitym pyszałkom, którzy uważają, że świat należy zmieniać. Świata zmieniać nie trzeba. Należy zmieniać wyłącznie siebie. W świecie trzeba po prostu być. A „być w świecie” znaczy to samo, co „zmieniać świat”. Problem w tym, że w świecie nie jesteśmy, chociaż żyjemy w idiotycznym przekonaniu, iż tkwimy w nim po uszy. Tymczasem tkwimy tylko w pozorach oraz iluzjach rzeczywistości. Świat, jako taki, większości z nas jest obcy.