Istnieją dwa typy ludzkie, którymi najtrudniej jest manipulować. Pierwszy – niezwykle rzadki – to osoby, które posiadają niezachwiane poczucie własnej wartości, więc utrzymują w sobie duchową harmonię niezależnie od sądów, jakie słyszą na własny temat. Drugi rodzaj to mizantropi, czyli tacy, którzy doskonale rozumieją, że wartościowaniem ich postaw przez inne osoby nie należy się przejmować. Motłoch natomiast wobec opinii z zewnątrz zachowuje się niczym chorągiewka na wietrze – pochwały i wyrazy uwielbienia są dla niego jak narkotyk dający chwilowe poczucie euforii; kiedy jednak członek motłochu słyszy o sobie negatywne sądy, popada w rozpacz i ma siebie za nic. Motłoch przez wszystkich chce być lubiany, wszędzie szuka dla siebie akceptacji, zawsze pragnie coś znaczyć. Dlatego łatwo nim manipulować.
W ciągu ostatnich tygodni usłyszałem od paru kobiet, że jestem bardzo inteligentnym mężczyzną, że jestem wartościowym człowiekiem, a nawet że facet ze mnie intrygujący. Cóż, ludzie kiepsko mnie znają. Poza tym jestem mizantropem.
Zgadzam się, jednak słowo „motłoch” jest za mocne – no chyba, że w ustach mizantropa…
Krzychu, dobrze wiesz, że określenie „motłoch” zaczerpnąłem od Nietzsche’go, mojego ulubionego zarzaz po Jezusie
Moj Kolega Schopenchauer mowil, ze „ludzkie istnienie musi byc pewnego rodzaju blędem”, nie wiem- moze mial na mysli pochlebcow wszechobecnych- bo nie pytalam .Wielu sposrod nich wydaje sie, ze jesli posmaruja nam Ego miodziem, to damy sie uwiesc ! A moze w tym wypadku chodzi tylko i wylacznie o prozaiczne przywlaszczenie sobie Szczawia na wlasnosc!? Ale !
Jestes czujny , bo w koncu mizantrop…
Motloch wcale nie uwazam za mocne okreslenie,bo w miare, jak posuwaja sie moje procesy starzenia coraz wiecej motlochu wokol mnie…ale ja nie lubie miodu, choc ponoc zdrowy.