Człowiek wapnieje, coraz bardziej nie jest na czasie. W latach młodzieńczych dziwiłem się, że mój Ojciec nie wie na przykład, kto to jest Fish, Angus Young albo co to jest Scorpions. Teraz Starego rozumiem, bo kiedy czytam na Onecie Zobacz śliczną i seksowną Annę Wendzikowską, Zobacz seksowne nogi Edyty Śliwińskiej albo Oszałamiająca urodą Natalia Lesz, to też nie mam pojęcia, o kogo chodzi. Tym bardziej, że na zamieszczonych zdjęciach nie widzę ani oszałamiającej urody, ani seksu, a tylko mocno stuningowane panieneczki. Pewnie to też oznaka mojego wapniactwa.
Przed ponad tygodniem gdańszczanin Tomasz G., z którym dzieliłem w Krakowie hotelowy pokój, wykazał się brawurową spostrzegawczością. „Szczawiu, Belmondo to ty nie jesteś” – stwierdził. Wiadomo, że facet jest wapniakiem. Gdyby nie był na tyle posunięty w latach, nie używałby odniesień do kina lat 70. Powiedziałby raczej, że nie wyglądam jak Hugh Laurie, Johnny Depp albo Simon Baker.
Notabene, dzięki Tomaszowi G., zrozumiałem, że mogę oczarowywać tylko dobrym charakterem. Do tej pory w kontaktach z kobietami popełniałem zasadniczy błąd. Od chwili wejścia w dojrzałość płciową usiłowałem je podrywać wyłącznie „na urodę”. Teraz pojąłem, dlaczego tak kiepsko mi to szło.
A co to jest dobry charakter?