Stańcie się jako dzieci

Do głowy trafiają mi różne myśli. Najczęściej obawiam się, że są one bzdurne i krańcowo liche. Dlatego z wielką rozkoszą wyczytuję w książkach różnych mądrych ludzi, że to, co przyszło mi do głowy, oni również – dawno, dawno przede mną – pomyśleli (Poczucie, że coś odkrywamy w humanistyce, wynika dziś tylko z naszych braków w oczytaniu – R. Kapuściński).

Przed kilkoma dniami zacząłem czytać Komentarz psychologiczny do Tybetańskiej Księgi Wielkiego Wyzwolenia Carla Gustava Junga. Uczeń Freuda pisze w nim: W przeciwieństwie do zalecenia Chrystusa wierni próbują pozostać dziećmi, zamiast stać się jak dzieci. I dalej: Z drugiej strony człowiek wierzący z czysto sentymentalnych względów próbuje zachować pierwotny stan duchowy. Nie jest skłonny do wyrzeczenia się prymitywnego, infantylnego związku ze stworzonymi przez umysł, hipostazowymi postaciami, pragnie nadal cieszyć się pewnością i bezpieczeństwem, w którym pieczę nad nim sprawują potężni, odpowiedzialni i dobrzy rodzice (…) W ten sposób ludzie wierzący pozostają dziećmi, miast stać się jako dzieci, i nie zdobywają życia, ponieważ nigdy go nie stracili.

Nieraz zastanawiałem się, jaka jest różnica pomiędzy Bogiem, którego czczą chrześcijanie, a Światowidem, Ozyrysem albo Zeusem. Otóż różnicy pomiędzy nimi nie ma żadnej. Bóg chrześcijan, podobnie jak bogowie sprzed tysiącleci, ma „za zadanie” spełniać ludzkie zachcianki: zachować człowieka w zdrowiu, w powodzeniu, w dostatku (raczej w tym materialnym niż duchowym) i – naturalnie – w nieśmiertelności. O to przecież chrześcijanie się modlą.

Nieraz spotykałem ludzi, którzy twierdzili, że są wrogami Kościoła, księży i obrazu Boga, który ci głoszą, ale, pomimo tej całej negacji, w życie pozagrobowe wierzą jak najbardziej (naturalnie takie z ciał zmartwychwstaniem). Opowiadali mi, że w życie pozagrobowe wierzą, bo jakoś trudno im pogodzić się z myślą o tym, że śmierć oznacza kres wszystkiego. Ot co, taka infantylna, ze wszech miar dziecinna kombinacja ego, utylitaryzm w czystej postaci. Ludzie ci ufali też, że – mimo iż Boga chrześcijan nie ma – istnieje przy nich jakaś nieziemska siła, która nad nimi czuwa i prowadzi ich po krętych ścieżkach życia.

A Jung pisze też: Tymczasem Jezus to błyskotliwy przykład kogoś, kto głosił coś innego niż religia swych ojców.

Myślę więc, że zaparcie się siebie, które postulował mędrzec z Nazeretu (Mt 16, 24) polega też na porzuceniu przekonania o tym, że Bóg jest siłą, dzięki której życie będzie upływało nam w miarę lekko i przyjemnie; że jest on mocą sprawczą naszego szczęścia. Chociaż… Wiem, wiem… Fajnie żyć w przekonaniu, że gdzieś tam, w bliżej nieokreślonych zaświatach, czuwa nad nami ktoś, kto wszystko może i we wszystkim nam pomoże. Dla mnie taka wiara jest krańcowo żałosna.

Stańmy się jako dzieci!

Informacje o szczaw

drobinaszczawiu@gmail.com
Ten wpis został opublikowany w kategorii Uncategorized. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Jedna odpowiedź na „Stańcie się jako dzieci

  1. irenaaaa1 pisze:

    Zgadzam się z panem, że niewielu jest, którzy rozmyślają skutecznie nad sensem słów filozofa nazarejczyka (ale nie z Nazaretu – prawdopodobnie w czasach Jezusa nie istniał). Też myślę, że stać się jako dzieci nie oznacza być dziecinnymi w pospolitym znaczeniu. Nie bardzo są wiarygodne ewangelie (bardziej propaganda) a tym bardziej biblia tłumaczona nieudolnie i zinterpretowana ku swoim celom przez KK. Jezus prowadząc rewolucję moralną opierał się na wpływach tradycji żydowskiej, nurtu nauk esseńskich, myśli greckiej i używał sformułowań różnego poziomu w zależności od adresata i stosownie do możliwości ówczesnych czasów. Być może inne było jego przesłanie niż to obecnie próbuje się mu przypisać. Zbliżone moim zdaniem określenie dzieciństwa:
    Wasze dzieci nie są waszymi dziećmi,
    Są synami i córkami Życia, które pragnie istnieć.
    Rodzą się dzięki wam, lecz nie z was,
    I chociaż z wami przebywają, nie należą do was.
    Możecie obdarzyć je waszą miłością, lecz nie waszymi myślami.
    Albowiem mają swoje własne myśli.
    Możecie dać schronienie ciałom ich, ale nie duszom.
    Albowiem ich dusze zamieszkują dom jutra, do którego nie możecie wstąpić nawet w snach.
    Możecie usiłować upodobnić się do nich, lecz nie starajcie się, aby one stały się do was podobne. Khalil Gibran
    Pozdrawiam. Irena

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie z Twittera

Komentujesz korzystając z konta Twitter. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s