Wmawia się nam, że powinniśmy być pokorni i nieustannie posypywać głowę popiołem. Zdarza się jednak często, że pokora, którą w sobie pielęgnujemy, to jedynie przebiegły zabieg naszego marnego ego, banalna w swej istocie forma autooszustwa. Rodzaje pokory są bowiem dwa. Źródło pierwszej płynie ze świadomości, z autentycznego wglądu w naturę rzeczy. Druga (występująca niemal nagminnie) – skażona obłudą, strachem, kompleksami i niepewnością – wynika z faktu, że człowiek woli płaszczyć się przed innymi bądź, w najlepszym wypadku, siedzieć cicho niż pokazywać, że ma własne zdanie, które innym może przypaść do gustu lub nie. Albo odwrotnie – ten drugi rodzaj pokory, generowanej przez ego, jest przejawem naszej rozpasanej pychy i narcyzmu.